Galerie zdjęć
















12:00:48
piątek,
03 maja 2024





     2



statystyka

Zimowa wyprawa Horyzontu



O wycieczce:
Trasa:

Aby powiększyć zdjęcie kliknij na nim

Opis wycieczki

       Dzień pierwszy: Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy ze Szkolnego Schroniska Młodzieżowego w Jabłonkach.
Korzystając z pięknej, słonecznej pogody wyruszyliśmy w kierunku szczytu o nazwie Wołosań (1071 m n.p.m.). Pierwszą rzeczą która wzbudziła większe zainteresowanie były piece do wypalania węgla drzewnego - rzecz spotykana już chyba tylko w Bieszczadach.
Po kilku kilometrach marszu w miarę odśnieżoną drogą, znaki szlaku prowadziły nieubłaganie w stronę rzadko uczęszczanych miejsc. Do zmieniających się warunków najlepiej przygotował się kolega Mariusz, który zaopatrzył się w rakiety śnieżne. Reszta uczestników była zdana na własne siły w walce z grubą warstwą śniegu.
Tajemnicą uczestników wyprawy pozostanie fakt, kto radził sobie na tyle dobrze, że dorobił się przydomku: Elfy. Po zdobyciu Wołosania maszerowaliśmy w kierunku szczytu o nazwie Hon. U jego podnóża znajduje się bacówka, w której to zakończyliśmy pierwszy dzień wędrówki.


       Dzień drugi: W dalszym ciągu pogoda była naszym sprzymierzeńcem.
Opuszczając schronisko Pod Honem udaliśmy się w kierunku szczytu o nazwie Rożki, a następnie zdobyliśmy Małe Jasło (1097 m n.p.m.).
Mając na uwadze, że tego dnia trasa nie była szczególnie trudna, mogliśmy poświęcić nieco więcej uwagi na podziwianie otaczającej nas przyrody. Widoki dosłownie zatykały dech w piersiach.
Trzeba dodać, iż w czasie całej naszej wyprawy spotykaliśmy na trasie tylko pojedynczych turystów, tego konkretnego dnia nie spotkaliśmy zaś nikogo.
Metą drugiego etapu naszej wyprawy było Szkolne Schronisko Młodzieżowe w Kalnicy.


       Dzień trzeci: Zanosiło się na niełatwy etap...
Początek jednak bardzo spokojny, podążaliśmy czerwonym szlakiem w stronę Smerka (1222 m n.p.m.). Myśleliśmy, że największy problem tego dnia będzie polegał na samym podejściu pod górę. Nic bardziej mylnego. Im bliżej szczytu, tym bardziej dawał o sobie znać silny, porywisty wiatr.
Na samym szczycie, zdążyliśmy wykonać tylko kilka pamiątkowych zdjęć i ruszyliśmy dalej w stronę Przełęczy Orłowicza.
Następnym, charakterystycznym punktem tego dnia było schronisko PTTK na Połoninie Wetlińskiej - Chatka Puchatka. Nie trzeba chyba dodawać, jaka radość zapanowała, kiedy już udało się wejść do środka. Nie zdziwiło też nas specjalnie, że byliśmy w tamtym momencie jedynymi gośćmi schroniska.
Po regeneracji sił udaliśmy się w dalszą drogę, tym razem w kierunku parkingu przy Przełęczy Wyżnej. Kres wędrówki tego dnia wyznaczyło schronisko PTTK Pod Małą Rawką.


       Dzień czwarty: Tego dnia postawiliśmy sobie za cel zdobycie Małej Rawki oraz Wielkiej Rawki, w zanadrzu był także bonus.
Samo podejście nie należało do łatwych, już nie tylko ze względu na zalegający śnieg, ale na wzmagający się z każdym kilometrem wiatr.
Kiedy zdobyliśmy Małą Rawkę (1272 m n.p.m.) wiatr przybrał apogeum swojej siły. Postanowiliśmy jednak kontynuować marsz w kierunku Wielkiej Rawki (1304 m n.p.m.).
Co prawda na mapie te dwa szczyty są od siebie oddalone nieznacznie, niemniej pokonanie tego dystansu w panujących warunkach kosztowało nas sporo sił.
Nie zrezygnowaliśmy jednak z bonusu. Otóż udaliśmy się w stronę Krzemieńca (1221 m n.p.m.). W pobliżu szczytu znajduje się obelisk wyznaczający styk granic trzech państw: Polski, Słowacji oraz Ukrainy. Całe szczęście droga powrotna przebiegała już w bardziej sprzyjających warunkach.
Czwarty etap naszej wyprawy zakończyliśmy w Ustrzykach Górnych.


       Dzień piąty: Ostatniego dnia - na deser naszej wyprawy zostawiliśmy sobie Tarnicę (1346 m n.p.m.).
Wystartowaliśmy z Wołosatego i zgodnie ze znakami szlaku niebieskiego kierowaliśmy się w stronę najwyższego szczytu polskich Bieszczadów.
Warunki pogodowe nie były może najbardziej korzystne, ale nic przeszkodziło nam w zdobyciu szczytu. Po wykonaniu kilku pamiątkowych zdjęć wyruszyliśmy z powrotem w kierunku Wołosatego.

Relacja z powyższej wyprawy byłaby niepełna, gdybyśmy nie wspomnieli gościnie, której udzielono nam w dniu powrotu do Solca.
Otóż w Sanoku, korzystając z uprzejmości wujka naszego kolegi - Marcina, zostaliśmy zaproszeni na obiad.
Z tego miejsca dziękujemy za gościnę!


Łukasz Wojtecki

Dzień pierwszy
Dzień drugi
Dzień trzeci
Dzień czwarty
Dzień piąty
Autorzy zdjęć:

Aby powiększyć zdjęcie kliknij na nim

Było tu:370 osób

Klub Turystów Pieszych "Horyzont" Solec Kujawski
admin: Tomasz Zubrycki email: solec.pttk@gmail.com