Dzień pierwszy: W Bieszczady jechaliśmy cały dzień, a to za sprawą kilku postojów, jednak dwa były dłuższe...
W miejscowości Podgaje znajduje się Muzeum Motoryzacji pod nazwą Polska na kołach. Dzięki pasji i zaangażowaniu twórców tego zbioru unikatowych pojazdów,
zwiedzający mogą zapoznać sie z historią motoryzacji powojennej Polski. Widok starych, pięknie odrestaurowanych pojazdów przywoływał wspomnienia
u co niektórych...
Następnie ruszyliśmy do Pacanowa ale nie szukaliśmy tam tego, czego szukał Koziołek Matołek.... W małej miejscowości stoi pomnik tego sympatycznego bohatera bajek dla dzieci.
Dla zaintersowanych były maskotki przedstawiające Koziołka, wyprodukowane w... Chinach. :) Do Kalnicy przyjechaliśmy wieczorem.
Dzień drugi: Od rana padał deszcz... W takim dniu można tylko odbyć wycieczkę krajoznawczą,
więc to uczyniliśmy. Tematem przewodnim naszej wycieczki były bieszczadzkie cerkwie oraz Klasztor Sióstr Nazaretanek.
Przy okazji odwiedziliśmy schronisko PTTK w Komańczy.
Dzień trzeci:Tego dnia zrealizowaliśmy rajd do nieistniejących wsi: Tworylne i Krywe.
Od samego początku brnęliśmy błotnistą drogą, którą tylko pojazdy na gąsiennicach były w stanie pokonać.
Warto było przejść przez błoto aby zobaczyć miejsca, gdzie niegdyś istniały duże, tętniące życiem miejscowości, po których zostały
tylko ruiny i pamięć nielicznych już świadków tamtych dni...
Zgodnie z planem mieliśmy przejść mostem przez San i wracać wygodną drogą ale na miejscu okazało się, że most jest... rozebrany!
Pozostało nam wracać tą samą trasą do samochodu...
Dzień czwarty: W tym dniu realizowane były najwyższe szczyty Bieszczad.
Uczestnicy ruszyli z Wołosatego na Rozsypaniec a następnie przez Halicz na Tarnicę.
Następnie zeszli czerwonym szlakiem do Ustrzyk Górnych. Tym razem podzieliliśmy się na dwie grupy, dzięki temu zaoszczędziliśmy czas na dojście na trasę
i zejście z gór.
Dzień piąty: Od rana pogoda była niepewna, więc postanowiliśmy skorzystać z atrakcyjnej przejażdżki Bieszczadzką Ciuchcią.
Jechaliśmy trasą do Balnicy i spowrotem. Było zimno, więc jechaliśmy krytymi wagonikami. Trasa jest ciekawa widokowo, więc było co oglądać.
W drodze powrotnej nasza koleżanka miała niewątpliwą atrakcję jazdy w lokomotywie. :)
Dzień szósty: Po nocnym deszczu zdecydowaliśmy, że nie idziemy w góry.
Zaczęliśmy od rezerwatu Sine Wiry, gdzie ujrzeliśmy salamandrę, która jest bardzo rzadko występującym płazem.
Następnie podjechaliśmy do Łopienki a tam niespodzianka. W okolicach cerkwi natknęliśmy sie na Andrieja, którego poznaliśmy w 2010 roku.
Poza tym zwiedziliśmy Solinę, Myczkowce, Kamień Leski oraz Lesko.
Dzień siódmy:Ostatni dzień naszej wyprawy postanowiliśmy przeznaczyć na przejście Połoniną Wetlińską..
Ruszyliśmy z Przełęczy Wyżnej do schroniska Chatka Puchatka. O tej porze był mały ruch, więc mogliśmy wejść do schroniska i napić się gorącej czekolady.
Następnie ruszyliśmy w kierunku Przełęczy Orłowicza, gdzie rozdzieliliśmy się. Dwie osoby weszły na Smerek, a pozostałe zeszły do Wetliny po samochód.
Potem już razem udaliśmy się na pożegnalny obiad do Pawła nie całkiem Świętego.
Krzysztof Skorupka
Zdjęcia Grażyny
Zdjęcia Darii
Autorzy zdjęć: echo $autorzy_zdjec ?>
Było tu:382 osób
Klub Turystów Pieszych "Horyzont" Solec Kujawski
admin: Tomasz Zubrycki email: solec.pttk@gmail.com